Gratuluję! Bardzo ładne haiku. Tak bliskiego spotkania to Ci zazdroszczę. Gdyby łupiny orzecha leżały na ławce pomyślałabym, że razem je jadłyście ;_). A może przenieść je na ławkę?
Madziu, dziękuję, ganiałam wiewiórkę :) która schwyciła orzech i kiedy wskoczyła na drzewo była bardziej zajęta jedzeniem niż otaczającym ją światem. Inaczej niż ja :) Pozdrawiam Irena
Eddie, a ja dziękuję za radę dotyczącą nieużywania zdrobnień. Orzechowi nic nie ubyło z rozmiaru, a haiku zachowało czystość gatunku :). Twoje sugestie naprawdę są pomocne. Pozdrawiam Iris
Ciekawe spotkanie i ciekawa haiga. :)
OdpowiedzUsuńWidzę że jesteś coraz aktywniejsza, to dobrze, bo to praktyka czyni mistrza.
Pozdrawiam,
Adam
Adamie, dziękuję, próbuję i cieszę się (jak każdy) gdy mi się uda. Pozdrawiam Iris
OdpowiedzUsuńGratuluję! Bardzo ładne haiku.
OdpowiedzUsuńTak bliskiego spotkania to Ci zazdroszczę.
Gdyby łupiny orzecha leżały na ławce pomyślałabym,
że razem je jadłyście ;_).
A może przenieść je na ławkę?
Madzia :-))
Madziu, dziękuję, ganiałam wiewiórkę :) która schwyciła orzech i kiedy wskoczyła na drzewo była bardziej zajęta jedzeniem niż otaczającym ją światem. Inaczej niż ja :) Pozdrawiam Irena
OdpowiedzUsuńByłem ciekawy, która wersję haigi zamieścisz. Cieszę się, że to ta :-)
OdpowiedzUsuńEddie, a ja dziękuję za radę dotyczącą nieużywania zdrobnień. Orzechowi nic nie ubyło z rozmiaru, a haiku zachowało czystość gatunku :). Twoje sugestie naprawdę są pomocne. Pozdrawiam Iris
OdpowiedzUsuńDobrze ze wskazówki Andrzeja okazały się przydatne, nadmienię że dobre wskazówki. Teraz Twoja haiga jest bardzo interesująca...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Robert :)